ZAGRANICA
Góry Orlickie
Góry Norwegii
Rysy WOŚP
Olimp - Grecja
Grossglockner w 60 godz.
Włoskie ferraty
Mont Blanc
Gerlach Rysy Cz.1
Gerlach Rysy Cz.2
Grecja - Tesalia
Mała Fatra cz. 1
Mała Fatra cz. 2
Mała Fatra cz. 3
Elbrus
Grań Watzmana
Wertykalna Szwajcaria
Alpy Delfinackie
Alpy Walijskie
Ratikon cz.II
Ferraty Dolomitów
Czarnogóra
Ratikon - Szwajcaria
Żelazne drogi Alp
Włochy - Gran Paradiso
Austria - Ferraty
Austria - Tyrol II
Austria - Tyrol I
Burgstainer Berg - Austria
Alpy
Włochy - Monte Rosa
Francja - Mont Blanc
Austria - Grossglockner
Dolomity III
Dolomity II
Dolomity - Marmolada
Zugspitze
Alpy Julijskie
Grossgockner II
Triglav - Słowenia
Mała Fatra
Czeska Szwajcaria
Riła, Piryn - Bułgaria
Dachstein - Austria
GrossGlockner - Austria
Szwajcaria - Grindelwald
|
Grossglockner-czyli Wielki Dzwonnik w 60 godzin. 7-8 wrzesień 2009r
Najwyższy szczyt Austrii to pierwszy szczyt alpejski, który był w moich planach.
A było to siedem lat temu.
I regularnie co roku coś się nie udawało.
A to kontuzja kumpla, a to pogoda, a to jeszcze coś innego...
Gdy więc otrzymałem zaproszenie na "Glocknerexpres" martwiło mnie tylko jedno - czy uda się znowu zaczarować pogodę...
Wyjazd 6 września w niedzielę godz. 1800.
Tym razem nie jestem kierowcą. W Kals meldujemy się krótko po 4 rano.
Mamy jeszcze czas.
Jeśli chodzi o ekipę, to o Januszu słyszałem ale poznaliśmy się dopiero w piątek przed wyjazdem.
O Łukaszu nie wiedziałem nic.
Jedno co nas łączyło to zdobycie Blanca.
Zdobyli go tydzień wcześniej niż ja.
Adlersruhe 3454m npm
Startujemy z parkingu przy Lucknerhaus 1918m npm.
Doliną Kodnitz wędrujemy do schroniska Lucknerhutte na wys. 2241m npm i dalej spotykając świstaki do schroniska Studlhutte na wys. 2801m npm.
Pogoda - no cóż znowu się udało!
Grossglocknera obserwujemy od samego początku skąpanego w promieniach słońca.
Pokonujemy lodowiec Kodnitz i jeszcze 40 minut wspinaczki aby stanąć przed drzwiami schroniska Erzhertzog Johann-hutte (Adlersruhe) na wysokości 3454m npm.
Ludzi sporo, ale noclegi załatwiamy bez problemu 14 Euro z Alpenverein 21 Euro bez karty.
Schronisko dosyć przyjemne ale jest jedno ale - otóż brak kompletnie wody w schronisku nawet w toaletach.
Można kupić z pojemników po 2,40 Euro litr!
Piwo niewiele droższe więc...
I kładziemy się spać. A jeszcze sesja zdjęciowa przy koncercie zachodzącego słońca.
Teraz można zasnąć.
Wielki Dzwonnik zabrzmiał o 10:20
Od godz.600 towarzystwo zaczęło się zbierać do ataku szczytowego.
Tak sobie myślimy te dwie godziny drogi to niewiele.
Przeczekaliśmy pierwszą falę uderzeniową (sporych rozmiarów) i po kolejnym koncercie tym razem wschodzącego słońca zabraliśmy się do roboty.
Pogoda wymarzona.
W dobrym tempie dostaliśmy się pod ścianę Kleinglocknera.
I teraz stała się rzecz, która nie powinna mieć miejsca.
W tym momencie dotarło do nas, że nie zabraliśmy liny z plecaka, a plecak w schronisku.
Będzie jazda - pomyśleliśmy.
Eksponowany wierzchołek Kleinglocknera poddał nas pierwszej próbie.
Ale zejście na przełęcz Obere Glocknerscharte dobiło nas.
Nie ryzykowałem 2 metrowego skoku na krawędź przełęczy, która ma szerokość 40 cm, a po obydwu stronach kilkuset metrowe rynny jedna z nich to słynna extrem lodowa rynna Pallaviciniego!
Załapełem się na przejście tej przełęczy i jeszcze kilku metrów w górę z dwoma Austriakami, po czym podziękowałem.
Janusz z Łukaszem powiązali swoje 2,5 metrowe kawałki liny i poradzili sobie z największym problemem na trasie.
Tłok wielki nad przełęczą, więc zabrało nam to trochę czasu.
Już razem po kilkunastu minutach stanęliśmy na szczycie przy wielkim krzyżu.
Nie kłamały przewodniki, widok z Grossglocknera jest fantastyczny.
Od bliskich pasm gór w Austrii po Alpy Julijskie i Dolomity.
Szczyt dzielimy z wieloma fanami tego sportu.
Towarzystwo międzynarodowe.
Ponad pół godziny spędzamy na szczycie, aparaty strzelają fotki.
W końcu schodzimy.
Uzupełniam powiązaną 5-cio metrową linę taśmą i dwoma expresami.
Z takim ekwipunkiem pokonujemy trudniejsze miejsca i asekurujemy się w zejściu (w dół znacznie trudniej!).
Ostrożność nasza była 100 procentowa, więc nie wydarzyło się nic!
Bezpiecznie wróciliśmy do schroniska.
Mała przekąska i schodzimy aż do samochodu.
Parking osiągamy o godzinie 1730.
Wyjazd z Kals o 1830 w domu o szóstej rano i wtedy... poszedłem do pracy ;)
Georgeferrata wrzesień 2009r
foto i tekst: Jurek G.
|